Regulamin

1. Nie kopiujcie obrazków z mojego bloga!
2. Komentujcie opka!
3. Wklejajcie mój avek!
4. CZYTAJCIE REGULAMIN!!!

sobota, 24 maja 2008

Rozdział VIII Lwy z bagien i polowanie

- Teraz zapłacisz mi za wszystko!

Skoczyłam, ale Pimbi znów zrobił unik.

- Hi, hi, hi! – Zaśmiała się kapibara.

- Ho, ho, ho!

- Kto tutaj jest?- Spytałam.

- Ho, ho, ho! Widzę, że nasza przyszła królowa zapowiada się na wspaniałą łowczynię! Jak tak dalej pójdzie to nie złapiesz nawet sama siebie.

- To wcale nie jest śmieszne!- Odparowałam.


Znów spróbowałam złapać kapibarę, ale gryzoń szubko ukrył się w wysokiej trawie.


- Jeszcze cię dopadnę! Zobaczysz! Będę tu czekała, aż wyjdziesz!- Krzyknęłam.

- Nie liczyłabym na to...- powiedziała jakaś lwica.

- A, więc uważa pani, że nie starczy mi cierpliwości! Ja jestem bardzo
cierpliwa!

- Gdybyś była tak cierpliwa jak mówisz to nie dałabyś mu się zdenerwować.
Poza tym on na pewno wyjdzie stamtąd inną drogą. Pimbi jest głupi, ale
nie aż tak.

- Słyszałem!- Krzyknął Pimbi.


Lwica błyskawicznie skoczyła w kierunku, z którego dobiegał głos gryzonia.
Po chwili wróciła do mnie z Pimbim w pysku.

- Puść mnie ty...

Nie dokończył. Lina podrzuciła go do góry i odbiła łapą. Kapibara przeleciała
wiele metrów zanim z piskiem uderzyła w ziemię.


- Widzisz, ja dałam sobie z nim radę. Może to ja powinnam być królową? Ty się chyba to tego nie nadajesz. Zresztą mam do tego prawo. Gdybyś prześledziła moje drzewo genealogiczne zobaczyłabyś, że jestem bliską krewną rodziny królewskiej...


- Drzewo genealogiczne? Gdzie ono rośnie? Jaką ma wysokość? Ile ma owoców?- Spytałam ze zdziwieniem.


Lina oraz wszystkie inne lwy i lwiątka, które usłyszały te pytania zaczęły skręcać się ze śmiechu.

- Ho, ho, ho! Przyszły król a tak mało wie! Ho, ho, ho!

- Ha, ha, ha! „Gdzie ono rośnie?” Ha, ha, ha!

- Hi, hi, hi! „Jaką ma wysokość?” Hi, hi, hi!

- Hie, hie, hie! “Ile ma owoców?” Hie, hie, hie!


Tylko jedna lwica stanęła w mojej obronie.

- Lina, Babu, Boga, Mega! Uspokójcie się w tej chwili!- Krzyknęła.

- Tak jest, kochanie!- Rzekł Boga.

- Tak jest, mamo!- Powiedziała Mega.

- Tak jest!- Krzyknęła Lina.

- Mamusiu, dlaczego wszyscy słuchają się cioci Sabini?- Spytała Babu.

- Ciocia Sabini jest bardzo szanowaną lwicą. Pochodzi z rodziny królewskiej lwów z bagien.

- To jakieś stado lwów żyje na bagnach? Nie wiedziałam, że to możliwe!- Powiedziałam.

- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz. Moja żona Sabini pewnego dnia będzie królową bagien, a ja...

- Nie zmieniaj tematu Boga! Ta mała chce wiedzieć, co to jest drzewo genealogiczne, więc jej powiem. Widzisz malutka to jest taki wykres, na którym są pokazani wszyscy twoi przodkowie i potomkowie. Zawiera on informacje o pokrewieństwie.- Ekstra! Zaraz pójdę opowiedzieć o wszystkim Simbie!- Krzyknęłam entuzjastycznie.

- A po co ci Simba? Nie możesz pobawić się z nami?

- Simba to mój przyjaciel!

- A czy ja mogę być twoją przyjaciółką?- Zapytała się mnie Babu.
Spojrzałam na młodą lwiczkę. Była bardzo piękna.

- Oho! Widzę, że moja córka wreszcie znalazła sobie odpowiednich przyjaciół.

- Ale...- Zaczęłam.

- Jestem z ciebie dumny córeczko. Mama kazała ci powiedzieć, że za chwile będzie obiad.

W tej chwili na polanę wbiegła zebra a za nią lwicę. Odległość między polującą grupą,
a ofiarą zaczęła się zmniejszać, aż w końcu Sabibi skoczyła zebrze do gardła. Zira mocno złapała zwierzę i przygniotła do ziemi. Teraz zebra nie mogła już uciec.











- Fuj... znowu zebra...- Zaczęłam marudzić.

- Czy przypadkiem nie powinnaś powiedzieć: „Gratulacje babciu Sabibi, dzięki tobie nie będziemy dziś głodni”?- Odezwał się mój ojciec.

- Przepraszam tato, ale dzień w dzień jemy zebrę... To nudne...

- Zaraz to załatwię. Zira!

- Tak, panie?

- Złap coś jeszcze dla mojej córki, zebry już się jej przejadły.

- Tak jest najjaśniejszy panie... Rozpuszczony bachor...

Nagle Rono zauważył, że do zabitej zebry podchodzi jakiś lew.

- Ej ty, to ja jestem królem! Ja jem pierwszy!

- Mam na imię Leo!

- Wszystko jedno! Zabieraj się stąd!

- Nawet nie brałeś udziału w polowaniu...- Zaczął Leo.

- Jestem królem! Nie muszę polować! Zresztą, to moja matka zabiła tą zebrę.

- Ale to tylko dzięki mojej Zirze to stworzenie nie uciekło.

- No to co!- Prychnął król.

- Wysłuchaj mnie królu, moje dzieci są głodne, od wielu dni nic nie
jedliśmy, proszę pozwól mi tylko...

- Nic mnie to nie obchodzi! Jestem królem, więc...

- Co to za król, który nie ma czasu dla swoich poddanych!

- Coś ty powiedział?!

- To, co słyszałeś!

- Czy to wyzwanie?!

- A jeśli tak, to, co?

Oba lwy zaczęły krążyć wokół siebie prezentują swoje muskuły i pokazując kły. Lwice otoczyły ich milczącym kołem i obserwowały dalszy rozwój wypadków.

Brak komentarzy: